„- Kocham Cię, Clary. – Powiedział nie patrząc na nią. Wpatrywał się w głąb kościoła, w rząd zapalonych świec, które odbijały się złotymi refleksami od jego oczu. – Bardziej niż kiedykolwiek. – Urwał – Boże. Bardziej, niż powinienem. Wiesz o tym?” Kolejna część "Darów Anioła" okazała się jeszcze wspanialsza od swoich poprzedniczek. Aż brak mi słów. Od początku roku szkolnego ciągle biegam do empiku po nowe części. Teraz kupiłam już piątą książkę z kolei i cięgle nie mam dość tej serii! Zakochajcie się w niej! Pokochajcie nad życie Jace'a, Simona i kogo jeszcze chcecie... Do wyboru do koloru. Urzekający i straszni nowi bohaterowie... zwłaszcza Lilith. Na początku książki wszędzie pojawia się Simon, ogólnie jest w centrum całej akcji. Później oczywiście - czego można się było spodziewać - na scenę wkraczają Jace i Clary. Myślałam, że odkąd ci dwoje dowiedzieli się, że nie są rodzeństwem akcja książki będzie sielska, przewidywalna i śmiertelnie nudna. Myliłam się. Najbardziej urzekł mnie koniec. Warto przeczytać chociażby dla tych kilkunastu końcowych kartek... Nie mam na myśli teraz, żebyście nie czytali całej książki. O nie ! Czytajcie... nie pożałujecie :) „Zawsze się cieszę, że nie mam pojęcia, o czym tak nawijasz - wypalił Jace. - Napełnia mnie to spokojem i zadowoleniem.” Ach... ten kochany Jace :P Nigdy mi się nie znudzi!