Po obejrzeniu filmu (który oczywiście mnie oczarował) w tym roku, w kinie i to w 3D postanowiłam w końcu sięgnąć po dzieło tego niesamowitego, podobno Tolkiena. Przyznam, że na początku książkę czytało mi się niezwykle ślamazarnie. Od strony do strony, ciągle zerkając na ich liczbę. Zdarzało się, że przez pół godziny czytałam jedną stronę nie mogąc się w ogóle skupić. Czasem też powtarzałam tę samą linijkę kilkanaście razy. Uwielbiam fantasy to mogę z pewnością powiedzieć, ale ta choć podobno klasyka powieści fantasy, była dość nietypowa. Nie chcę rzec oczywiście nieciekawa czy niezrozumiała, bo to byłoby z pewnością kłamstwem. Jednakże niezwykle spodobała mi się postać małego hobbita Bilbo Bagginsa, który na każdym kroku wykazywał się nie lada pomysłowością i kreatywnością. Niby mały i niedoświadczony ale okazał się najsilniejszym ogniwem wśród całej kampanii krasnoludów. Jak również stary czarodziej Gandalf wzbudził moje zainteresowanie. Okazał się mężny, odważny i sprawiedliwy. Książka bardzo ciekawa lecz trudna, moim zdaniem. Niezwykłością jest to, że autor stworzył tak piękny świat sam, z pomocą samych legend staroangielskich. Podziwiam Tolkiena i myślę, że moja przygoda z tym autorem jeszcze się nie skończyła i jeszcze nie raz powrócę do jego książek !