Ostatnia część sagi Zmierzch była nie małym wyzwaniem. Zapowiada się bardzo spokojnie i jak zwykle romantycznie. Edward i Bella są wniebowzięci, ich wspólne wesele i podróż poślubna okazuje się magicznym, wyjątkowym doznaniem. Do czasu... Gdy podczas ich miesiąca miodowego Bella zachodzi w ciąże, nagle głównym bohaterem staje się Jacob. Bardzo podobało mi się "patrzenie oczami chłopca" , z zupełnie innej perspektywy. Bardzo jednak się zasmuciłam jak Jacob przeżył swoje WPOJENIE. Wiedziałam, że już nigdy z Bellą nie będą się kochać. Było mi przykro bo naprawdę pokochałam Jacoba, w sumie był jak taki "starszy" brat, miły pomocny i współczujący. Później Bella przeżywa przemianę, a na świat przychodzi mała Renesmee. Edward jak zwykle idealny, ale jak już wspomniałam brakowało mi Jacoba. Ale i tak nie mam serca obniżać swojej oceny. Książka pełna dreszczyku emocji, zwłaszcza gdy pojawiają się Volturi. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Polecam wszystkim fanom wampirów i wilkołaków (tak w zasadzie zmiennokształtnych).